Po co nam kryzys?

Janine Shepherd, australijska narciarka biegowa w czasie przygotowań do Zimowych Igrzysk Olimpijskich po pięciu godzinach jazdy na nartach, na 10 minut przed końcem trasy została potrącona przez ciężarówkę. Jak łatwo się domyśleć doznała rozległych i zagrażających życiu urazów: skręciła kark, złamała kręgosłup w sześciu miejscach, połamała żebra, obojczyk, rękę, kości stóp, doznała urazów głowy i narządów wewnętrznych. Kiedy przywieziono ją do szpitala jej ciśnienie wynosiło 40:0. Jak sama wspomina oscylowała pomiędzy dwoma wymiarami: życia i śmierci. Ciało było nieatrakcyjne, więc walka o nie wydawała się nie na miejscu. Myślała: „takie rzeczy przytrafiają się innym, nie mnie”, a więc: „dlaczego ja”? Kiedy pojawiła się myśl: „a właściwie dlaczego nie ja”, rozpoczęła się walka o życie. Janine pochowała dawną część siebie i przygotowała przestrzeń na nowe. Wiedziała, że w jakimś sensie doznała nieodwracalnej straty, ale równocześnie uwierzyła, że zyskać może jeszcze więcej. W jej wnętrzu – jak sama mówi – „płonął płomień silniejszy niż urazy”. Po 18 miesiącach od wyjścia ze szpitala zdobyła licencję pilota zawodowego i instruktora akrobacji.

Na TEDx swoje wystąpienie podsumowała: „Chociaż ciało jest kalekie, duch jest niepokorny”.

Kto cierpi ciałem, nie musi cierpieć duszą