O tym, jak model rodziny, w którym wyrastaliśmy, wpływa na nasze umiejętności społeczne?

Cztery historie – trzy kompetencje

Anka jest jedynaczką. Jako dziecko była chorowita, więc uwaga rodziców była skupiona wokół jej zdrowia, ale też prawidłowego rozwoju. Wielką radością były okresy, kiedy nie chorowała. Mogła wtedy w zasadzie wszystko. Każda jej zachcianka była spełniana, a widzimisię realizowane. Kiedy zapadała w chorobę mogła jeszcze więcej. Rodzice zawsze przy niej byli – wtedy, gdy trafiała do szpitala i wtedy, kiedy było wszystko ok. Czuła, że świat kręci się wokół niej. Była ważna.Rodzice Anki otoczyli córkę ochraniającą miłością. Czasami odczuwali, że swój świat właściwie jej podporządkowali. Dziewczynka często chorowała, więc wspierali ją w chorobie swoją obecnością. Dawali za dużo, ale przecież najważniejsze było zdrowie dziecka. Kiedy Anka dorastała czuli, że zaczyna wchodzić im na głowę. Podporządkowywali jednak swoje potrzeby jej wygórowanym żądaniom. Bywało, że starali się  wprowadzić dyscyplinę, ale ich zapał był krótki i kara nie była konsekwentna.

Anka została wychowana w rodzinie nadopiekuńczej.

Bartek zna swoje miejsce w domu. Nigdy nie udało mu się zmanipulować starych.  W domu, w którym wyrastał zasady były rzeczą niemalże świętą. O 19.00 – dobranocka, o 20.00- łóżko. W tygodniu – szkoła, treningi. W niedzielę – wspólny obiad, spacer, gra w piłkę z tatą. Jak jechali do babci, to miejsce Bartka było na tylnym siedzeniu. Jak odwiedzał kolegów, to o 18.00 musiał meldować się z powrotem. Ale gdy miał pierwszy problem miłosny, mógł przyjść i pogadać. Ufał rodzicom i chciał im opowiedzieć o pierwszej randce, a potem o tym, że Martyna strzela fochy, że nie chce z nim tańczyć, że wypili razem piwo. Bartek w rodzinie jest trzecim dzieckiem. Alicja i Kajtek – rodzice chłopaków – wprowadzili jasne reguły gry. Inaczej chłopcy weszliby na głowę. Reguły były obowiązujące dla wszystkich. Również dla nich. Umówili się, że niedziele spędzają razem i tak było. Mimo zmęczenia Kajtek szedł z chłopakami pograć w piłką, a po obiedzie grali w gierki. Ale nie komputerowe, tylko takie, w których Alicja również mogłaby wziąć udział. To był czas, kiedy uczyli się siebie nawzajem. Dopasowywali się. Kłócili i rozstrzygali spory. Rodzice wiedzieli, że są parą i mówili jednym głosem.

Bartek został wychowany w tzw. prawidłowej rodzinie.

Weronika ma tylko jedną siostrę, ale dużo starszą, więc w zasadzie sama nie wie, czy siostra to siostra, koleżanka czy ciocia. Dziesięć lat różnicy to na tyle dużo, aby było trudno się dogadać. Ale nie tylko z siostrą tak jest. Mama Weroniki pracuje w korporacji i wraca do domu późno, w zasadzie wtedy, kiedy Weronika jest już w łóżku. Tata jest zagranicą, przyjeżdża raz w miesiącu na weekend. Lilka, siostra Wery, zajęta swoimi sprawami. Życie rodziny, w której dorasta Weronika, koncentruje się głównie wokół weekendów, w czasie których Rafał – tata dziewczynek – wraca do domu. Iwona – mama – zajęta jest obowiązkami zawodowymi. Ostatnio awansowała w pracy, dba o utrzymanie się na nowej pozycji. Z jej perspektywy dziewczyny dobrze sobie radzą – w szkole mają dobre stopnie, a w domu – pod kontrolą Pani Zosi – są dopatrzone i zadbane. Problemem jest braku czasu dla siebie nawzajem, no ale co zrobić, taki świat, takie obowiązki.

Weronika jest wychowywana w rodzinie niezaangażowanej.

Patryk jest samotnikiem. Jego ulubionym zajęciem jest ucieczka w świat gier. Nie lubi wychodzić za drzwi swojego pokoju, bo spotyka się tam z ciągłymi pretensjami mamy i wymaganiami taty. Pytania w stylu, co słychać, jakie oceny dostałeś w szkole, dlaczego tylko takie, jak inni zostali ocenieni, traktuje jak atak. Palce ojca, którymi wymachuje przed oczami, zaczynają już go kłuć.  Nie lubi swego domu, bo nic tylko mało, mało i mało. Rodzice nie lubią się, krzyczą na siebie. Jakby mógł, to nie wychodziłby ze swego pokoju. Rodzice Patryka – Jagoda i Jurek – mają rozwód, ale wciąż mieszkają razem. Mają tego dość, ale kto ma wyjść z domu i gdzie? Ważne, aby Patryk się uczył, to może będzie miał w życiu lepiej. To zdolny chłopak, więc pewnie sobie poradzi. Jak nie, to dłoń Jurkowi aż świerzbi, żeby gówniarzowi przylać. Nie daj Boże, aby był bez pracy, jak jego ojciec.

Patryk dorasta w rodzinie chaotycznej.

Kinga Kaleta przeprowadziła badania, w których interesowało ją, jak sobie radzi młodzież (17-20 lat) w kontaktach społecznych, wychowana w czterech ww. Modelach rodziny.

Oto wyniki, które uzyskała:

Dzieci z rodzin nadopiekuńczych wykazują największą skuteczność w zakresie asertywności:

  • Stanowczo dochodzą swoich praw
  • Odmawiają niewygodnym żądaniom innym
  • Swobodnie wyrażają swoje pozytywne i negatywne uczucia
  • Nie mają problemu w zwracaniu się do innych o pomoc

niewiele słabszą skuteczność mają w sytuacji wystąpień publicznych, choć umiejętność ta jest powyżej średniej i najsłabszą w kontaktach intymnych. Osoby te nastawione są na własne cele, gdyż mieli przy sobie rodziców zawsze obecnych, nie potrafiących odmawiać swoim pociechom, nastawionych na zaspokojenie ich pragnień.

Dzieci z rodzin prawidłowych są empatyczne, otwarte i dobrze radzą sobie w kontaktach z innymi ludźmi. Innych traktują z ufnością i życzliwością. Słuchaczy i obserwatorów, przed którymi wygłaszają przemówienia traktują przyjaźnie. Doskonale radzą sobie w kontaktach intymnych, potrafią wsłuchiwać się w potrzeby swojego partnera. Taką postawę wzmacniali w nich rodzice zainteresowani sprawami dzieci, spędzający z nimi czas i udzielający wsparcia w trudnych sytuacjach.

Dzieci z rodzin niezaangażowanych wykazały najniższy poziom kompetencji społecznych, tj. Asertywność, kontakty intymne, i ekspozycja społeczna. Towarzyszyli im rodzice nieobecni, z dystansem, którzy nie wzmacniali w nich pozytywnych cech. Dzieci wyrosły na osoby, które nie potrafią wyrażać swoich uczuć i opinii. Kłopotem dla nich jest przebywanie w towarzystwie innych ludzi, bo wymaga to rozmowy. Rozmowa to kłopot, podobnie jak zwrócenie się do drugiego człowieka z prośbą o pomoc. Osoby takie nie potrafią być stanowcze w obronie dążeń osobistych.


Dzieci z rodzin chaotycznych to czego nauczyły się, to obrony własnych praw. Pozostałe kompetencje sprawiają im sporą trudność. I nic dziwnego, skoro wyrastały w surowej i zagrażającej atmosferze, w której reguły rodzinne zakazywały prowadzenia dyskusji. A rodzice byli emocjonalnie oddaleni i wymagający.

Badanie zostało opisane przez:

 

Kaleta, K. (2010). Rodzaje wewnętrznych granic w rodzinie a społeczne kompetencje młodzieży. Psychologia Rozwojowa. 15 (3). 43-56.

Zdjęcie