Co łączy Wilka z Wall Street z Dorianem Grayem?

Oba filmy z pewnością dla wielu są znane. W obu bohaterami są mężczyźni. Młodzi. Na swój sposób atrakcyjni. Faceci sukcesu. Żyją w napięciu, nie stronią od alkoholu, mocnych używek i seksu. Obaj są obiektami pożądania. Uwielbiają ich kobiety. Mężczyźni chcą być blisko nich. Mają fortuny. Są niezwykle skuteczni w działaniu. Figury. Osoby ważne.

Figura, to dobre słowo, aby zastanowić się, kim naprawdę jest Dorian Gray i Jordan Belfort.

Kto stoi za figurą?

Dorian Gray – wychowywany bez rodziców. Główny opiekun – dziadek, ojciec matki. Na plecach nosi ślady bicia. Przed oczy wraca mu obraz z dzieciństwa – strychu i zalęknionego chłopca. Słowa dziadka „jesteś śmiercią” (obwiniany za zgon matki po porodzie) wciąż dźwięczą w jego uszach. Przeciwstawia im: „jestem Bogiem”. Zaczyna żyć, jakby nim właściwie był. Ale żyje powierzchownie. Nie wchodzi w głębokie związki. Jest cyniczny. W masce pięknego, wiecznie młodego mężczyzny. Zniewolony swoim obrazem promienieje dla świata. W obawie przed utratą jedynego sensu życia, jakim jest młodość, sięga po broń –  morderstwo przyjaciela Bazylego. Wciąga się w życie bez wartości. Serce zamraża, aby nie odczuwać bólu.

Jordan Belfort, historia inna, a jednak podobna. Dziecko księgowych, zamieszkałych w ciasnym mieszkanku w dzielnicy klasy średniej. Na Wall Street słyszy „jesteś nikim”. Czuje się jak plankton. Błądzi. Czy tego właśnie chce? Jego ambicja prowadzi go gdzie indziej. Na szczyt. Po władzę. I pieniądze. To pieniądze dają mu poczucie bycia lepszym. „Czynią niezwyciężonym. Dzięki nim nokautuje wrogów i podbija świat”. Żyje na krawędzi kierowany najniższymi instynktami, w normalnym świecie uznanymi za co najmniej nieprzyzwoite. Dragi stosuje na wszystko: „na ból pleców, na koncentrację, na zniwelowanie napięcia, na wyluzowanie.” Kokaina daje mu kopa, a morfina sprawia, że jest fantastycznie.

Doriana Greya i Jordana Belforta połączyła ta sama narcystyczna osobowość. 

Jej źródeł należy doszukiwać się w dzieciństwie. Narcyz to osoba odrzucona jako dziecko przez rodzica/ -ów. To osoba, która nie spełniała oczekiwań: nie przynosiła odpowiednich ocen, nie wyglądała tak jak trzeba, nie zachowywała się wg rodzicielskiego wzorca. Ale to może być też osoba, u której rodzic poszukiwał uczucia i wsparcia, bo sam nie dostał takiego od swoich rodziców lub partnera. Albo osoba, która przytłumiona została poczuciem wielkości rodzica, który rekompensował sobie poczucie niższości ze swojego dzieciństwa. Dziecko w takich sytuacjach poddaje się bezwzględnie tym wpływom, bo jest zależne i nie wykształciło mechanizmów, które chroniłyby go przed tą najważniejszą, a jednak toksyczną relacją. Kiedy dorośnie zrobi wszystko, aby poczuć się wielkim, mocnym, pięknym, młodym. Jak Dorian Gray. Jak Jordan Belfort.

Narcyz najlepiej czuje się w masce. Ona pozwala mu na utrzymanie kontroli nad sobą i światem. Ale w głębi jest słaby, pusty i kruchy. Jak Dorian Grey. Nie zawsze jednak starcza mu odwagi, aby jak Dorian powiedzieć: „moja dusza jest zgniła. Chcę być wolny, nowy, czysty, dobry. Proszę o pomoc”.

I na koniec cytat z książki „Narcyzm” Alexandra Lowen’a: „Wbrew powszechnym przekonaniom, narcyzi ani nie kochają siebie, ani nikogo innego. Nie są w stanie zaakceptować swojego prawdziwego „ja”. Tworzą w zamian maski, za którymi kryje się martwota emocjonalna. Są uwodzicielscy i manipulują innymi oraz dążą do zdobycia władzy. Podstawowym zaburzeniem osobowości narcystycznej jest zaprzeczenie uczuciom i poczucie bycia kimś szczególnym”.

ZDJĘCIE