Kiedy zmiana jest rozwojowa?

Życie jest zmianą. Jeśli przestaniesz się zmieniać, przestaniesz żyć”, Rainer Haak

 

Czym jest dla Ciebie, dla mnie rozwój? Jedni mówią, że to stan wewnętrznej harmonii, inni że wzrost, podróż w głąb siebie, odkrywanie nowych kierunków, jeszcze inni,  że to proces, długa droga, którą zmierzamy w ciągu życia.  A może rozwój to opuszczenie bezpiecznego miejsca, a więc zmiana?

 

Zmiana zawsze wiąże się z decyzją, z wyborem jakiejś drogi, opcji, rozwiązania, a także z odpowiedzialnością za ten wybór. Szacujemy zyski i straty, co nam przybędzie, a czego ubędzie. Jeśli do tej pory byłam singielką, a od jutra chcę się związać z partnerem, to oznaczać będzie, że moje życie zmieni się w wielu obszarach. Po pierwsze, zmniejszy się moja przestrzeń życiowa (na 40 mkw. pojawi się dodatkowa osoba). Po drugie będę musiała uzgadniać wiele rzeczy, choćby takich jak: kto wstaje pierwszy i korzysta z łazienki, kto robi i kiedy zakupy, kto sprząta, kto i w jakim czasie korzysta z telewizora. Po trzecie, będziemy musieli nauczyć się reagowania na swoje przyzwyczajenia, ustalić granice przestrzeni prywatnej, wspólnej, czy otwieramy się na zewnątrz, czy raczej wolimy, aby nasz dom był tylko nasz, a ze znajomymi spotykamy się poza nim. To tylko przykłady naszych potencjalnych „strat”, związanych z ograniczeniem wolności. Co zyskamy? Bliskość drugiego człowieka, jego obecność na wyciągnięcie ręki. Możliwość wsparcia w codziennych obowiązkach, ale także w kłopotach. Zyskamy związek, stracimy samotność. Ograniczymy Ja, rozszerzymy My. Rozbroimy dotychczasowy porządek, ale zbudujemy więź. Itd.

 

Bilansujemy, aby podjąć decyzję, warto czy nie warto pogrzebać znany, w miarę bezpieczny system, na rzecz czegoś, co nie do końca potrafimy sobie wyobrazić i co na pewno objęte jest ryzykiem, czasami przeniknięte strachem.

 

Nie zawsze zmiana jest czymś, co planujemy i na co jesteśmy przygotowani. Czasami przychodzi z zewnątrz. Zaskakuje nas. Burzy dotychczasowy świat. Tak jest, kiedy tracimy pracę, gdy porzuca nas bliska osoba, gdy coś się dzieje, czego nie spodziewaliśmy się i czego nie chcemy. Elisabeth Kubler – Ross opracowała model sytuacji kryzysowej szczególnie dedykowany ludziom chorym i starszym. Poszczególne jego fazy mogą występować naprzemiennie, niektóre w ogóle mogą się nie pojawić. To, co wymieniła to: Zaprzeczenie, Złość, Targowanie się, Depresję i Akceptację. Zaprzeczenie to nasze „niemożliwe”, „nieprawda”, „to nie dotyczy mnie”. Złość, to wyrzucenie z siebie frustracji na zaistniałą sytuację. To dobra i potrzebna faza, bo cechuje ją pozbycie się trudnych emocji (gniew i złość muszą mieć swoje ujście). Targowanie się to np. „Boże, jeśli przeżyję, to do końca życia będę pomagać innym”. Depresja, to poczucie smutku, przygnębienia, czasami pustki i utrata woli życia i działania. W zmianie najważniejsza jest faza Akceptacji. Oznacza ona naszą zgodę na zaistniałą sytuację. Wiemy, że nie odwrócimy biegu zdarzeń. To, co nas spotkało zamykamy w przeszłości i otwieramy się na teraźniejszość i przyszłość. Od niej możemy zacząć żyć na nowo. Od niej zaczyna się rozwój. Tak więc na rozwój musimy dać przyzwolenie.

 

Trzy drogi zmiany

 

Droga pierwsza: Zmiana może wiązać się z krokiem wstecz. Kiedy „wali się” świat tracimy to, co pozwalało nam jako tako funkcjonować, co dawało stabilizację i satysfakcję. Jeśli nie pokonamy „depresji” i nie zaakceptujemy nowej sytuacji, możemy pozostać w fazie regresji. To najgorsza opcja.

 

Droga druga: Może też się zdarzyć tak, że będziemy usiłowali przywrócić stan poprzedni, wrócić do dobrze znanej nam stabilizacji i odzyskać dawny porządek. To stan dobry, ale nie związany z rozwojem osobistym.

 

Droga trzecia: to opcja, która poprzez pełną akceptację tego, co się zdarzyło oraz przewartościowanie życia, prowadzi nas do wzrostu. Sprawia, że dawne Ja wchodzi na nowy etap i jak mawiał Abraham Maslow następuje „samoaktualizacja”, czyli realizacja osobistego potencjału, własnych wartości. Potrzeba samorealizacji jest na szczycie piramidy Maslowa, ponad potrzebami: biologicznymi i fizycznymi, bezpieczeństwa, przynależności i miłości, uznania i szacunku, a także potrzebami poznawczymi i estetycznymi. Nie wszyscy ludzie zdobywają szczyt piramidy. Są tacy, którzy zatrzymują się na dowolnym jej szczeblu.

 

Psychologowie mawiają, że zmiana części pociąga zmianę całości. Że nie da się jej zaprowadzić bez konsekwencji utraty jakiejś dawnej wizji siebie. Że krok w kierunku zmiany, będzie krokiem, który zachwieje fundamentem dawnego porządku. Dawnego Ja. Przerzuci nas ze strefy komfortu w strefę czegoś, co jest nieznane i rodzi dyskomfort. Ta całość będzie obejmowała nie tylko nas, sprawców zmiany, ale również całe nasze najbliższe otoczenie, cały system (rodzinę, przyjaciół).

 

Utrudnienia i wsparcia na drodze zmiany

 

To, co może utrudniać rozwój, a tym samym realizację swoich pełnych możliwości to: brak wsparcia ze strony najbliższego środowiska, wzorce kulturowe, niechęć do wysiłku, lęk przed zmianą, ale również brak rozpoznania wartości, kierunku, w którym moglibyśmy pójść.

 

To, co pomaga w  zmianie to pewien „pakiet” cech i doświadczeń takich jak: poczucie wpływu na rzeczywistość, odwaga, otwartość, pozytywny system przekonań, ale także pozytywne dotychczasowe doświadczenia oparte na harmonijnych relacjach z innymi ludźmi.

 

Podsumowując, warto zapamiętać, że zmiana może oznaczać rozwój wtedy, kiedy w sposób dojrzały wyrazimy na nią zgodę, kiedy odnajdziemy nowe wartości, które ukierunkują nasze życie, kiedy zgodzimy się na dyskomfort w drodze na szczyt.

Zdjęcie